Wyjątkowy śledź w oleju lnianym Grzegorza Łapanowskiego, specjalnie dla Smak.pl
Znany kucharz Grzegorz Łapanowski zgodził się podzielić z nami swoim przepisem na śledzia w oleju lnianym z goździkami, szalotką i jabłkiem oraz „ziemniakiem z ogniska”. Polecamy!
Składniki
Śledź w oleju lnianym z goździkami
- 200 ml Olej lniany
- 100 Olej rzepakowy
- 1 sztuka Szalotka
- 0.5 Sztuka Jabłko
- 0 Szczypta Sól
- 4 sztuki Płat śledzia
- 8 sztuk Goździki
Ziemniaki z ogniska
- 8 sztuk Ziemniaki
- 100 g Mąka pszenna
- 1 łyżeczka Sól
Przygotowanie
- 1
Szalotkę drobno posiekaj, sparz we wrzątku, pomieszaj z olejami, dodaj goździki. Jeśli zależy ci na szybszym efekcje, dodaj 3-4 goździki, ale drobno zmielone lub utarte w moździerzu.
- 2
Śledzia pokrój w grube kawałki, a jabłko w drobną kostkę. Połącz wszystkie składniki. Umieść w wyparzonym słoiku i wstaw do lodówki do marynowania. Najlepiej na minimum jedną noc, ale jeśli bardzo potrzebujesz, to możesz też zjeść go od razu.
- 3
Ziemniaki dokładnie umyj, a najlepiej wyszoruj. Mąkę pomieszaj z solą. Jeszcze mokre ziemniaki obtocz w mące z solą i przełóż do piekarnika nagrzanego do 180 st. C na ok. godzinę.
- 4
Przed podaniem sprawdź, czy doszły. Gdyby okazało się, że nie,` piecz, aż będą idealne. Podawaj z masłem, dobrą solą i ze śledziem.
Ot. Ziemniaki i śledź. Para idealna.
W śledziu najważniejszy jest śledź.
Nie za słony, nie za octowy, mięsisty, morski lekko ostrygowy w smaku, rześki.
Właściwie dobry śledź nie potrzebuje wiele. Wystarczy mu porządny, świeżo tłoczony olej lniany lub rzepakowy, trochę cebuli, może być blanszowana lub jeszcze lepiej szalotki. To kuzynka cebuli, szlachetna, francuska, delikatna. Teść uprawia ją od kilku lat z sukcesem na Mazowszu i jestem mu za to dozgonnie wdzięczny, bo dzięki niemu mam niemal niekończący się dostęp do szalotki, a to luksus rzadki.
Wracając do śledzia, lubi goździki - razem z tym olejem i szalotką, lubi kwaśną śmietanę, majonez, tarte jajo na twardo, buraczki, chrzan, pomidory i rodzynki. Generalnie śledzik jest uniwersalny i elastyczny. Ale jak wspomniałem. Klucz to śledź. Jak go znaleźć?
Szukajcie, a znajdziecie! Proście, a będzie wam dane - to samo się tyczy śledzia. Mój wuj prowadził kiedyś słynny na całą Zieloną Górę sklep rybny Sum. Szukałbym śledzia w dobrym rybnym sklepie, poprosił sprzedawcę o radę, popróbował kilku, by znaleźć swojego faworyta.
Kiedyś sprzedawano śledzie solone. Te trzeba było odsalać w wodzie lub mleku, zmieniając je wielokrotnie zanim osiągnęło się idealny smak śledzia. Dziś już te ceregiele nie są potrzebne, bynajmniej nie zawsze. Często w sklepie można dostać śledzia niemalże gotowego, zarówno do zjedzenia, jak i indywidualnego doprawienia. Ot atuty współczesności.
Drążąc śledziowe tematy w czeluściach sklepowych zamrażarek dokopiecie się do prawdziwych holenderskich matiasów. Te, jako że są produktem sezonowym, można o tej porze roku dostać tylko w tej postaci. Smakosze cenią je za delikatny smak i miłą konsystencję. Mają swoją cenę, ale czego się nie robi.
Przyznam się, że lubię śledzia pospolitego, od jednego z większych producentów, w dużym słoiku, wiejskiego, odsączam i jadam po prostu z olejem cebulą i chlebem. Niby nic. Ale ja wierzę, że w prostocie siła. Nie ma co ze śledziem kombinować, jeśli ten broni się sam. Zatem śledźcie śledzia bo warto! Na co dzień i od święta. Na zdrowie!
Grzegorz Łapanowski